|
SHSRP
Forum Hodowców Szczurów Rodowodowych w Polsce
|
Agresja w liniach hodowlanych |
Autor |
Wiadomość |
AngelsDream
Skrzydlak
Wiek: 38 Dołączyła: 11 Kwi 2008 Posty: 1670 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2011-04-19, 09:14 Agresja w liniach hodowlanych
|
|
|
Wydaje mi się, że to najlepszy temat do tego, co chcę napisać, ale oczywiście Moderacja może poprzesuwać posty, jeśli rozwinie się dyskusja.
W świetle ostatnich komentarzy (zwłaszcza Oli) do miotów J i L HF zaczęłam się zastanawiać nad kwestią, ile pogryzień - głównie tych u kogoś w odwiedzinach, na wystawach, czyli generalnie przez cudze szczury, a nie nasze własne - wynika ze zwykłego spoufalania się z cudzym zwierzęciem, nieodczytywania jego znaków lub wręcz ich złej interpretacji. Ja do cudzych ogonów mam ogromny dystans, paradoksalnie dużo większy niż do psów i nie pamiętam, by jakikolwiek szczur próbował mnie ugryźć. Często te, które miały problem z 'obcymi', do mnie się lepiły, powodując lekkie zdziwienie. Nie mam w zwyczaju międlić cudzych szczurów, zwłaszcza samców, podkulam stopy pod siebie, ponieważ mam ogromne łaskotki i podskubywanie mnie bardzo boli, etc. Zwyczajne zasady BHP plus leciutka paranoja, która nawet nie wiem, z czego dokładnie wynika.
Dlaczego w nowym temacie? Otóż agresywny może stać się każdy szczur w każdej linii. Wszystko jest sprawą bardzo delikatną i nieprzewidywalną. Jestem ciekawa, jak często po dwóch fajnych, łagodnych szczurach pojawiały się mioty z problemami? Rzadko? Często? Czym dokładnie jest agresja? I kiedy jest uzasadniona? Już w samym temacie psów trudno wyodrębnić sztywne ramy, gdyż jedni specjaliści wskazują zwierzę jako takie do uśpienia, inni je 'naprawiają' i sprawiają, że może żyć między ludźmi.
Czasem okazuje się, że chodziło o ogół ludzi, czasem tylko o szczury, innym razem o konkretne warunki. Rozumiem doskonale wątpliwości wszystkich osób, jeśli chodzi o mioty po szczurach z wyskokami, ale wiem też, że odrzucanie każdego takiego osobnika skończy się tak, że za jakiś czas będzie mnóstwo szczurów tak blisko ze sobą spokrewnionych, że nie będzie czego rozmnażać i tym samym nie będzie jak pielęgnować lepszego zdrowia, charakteru i standardów. Obecnie jest problem z fuzzami, z niektórymi odmianami kolorystycznymi również.
Nie twierdzę, że dorzucanie do puli szczurów skrajnych, czyli kompletnie nieprzewidywalnych, nieczytelnych i zwyczajnie niebezpiecznych ponad miarę (każde zwierzę jest potencjalnie groźne, jeśli ma zęby na swoim miejscu i twierdzenie, że nigdy nie ugryzie uważam za lekko śmieszne, z wielu powodów) jest świetnym pomysłem, bo nie jest. I z tym każdy się zgodzi.
Za miotem L, co do którego sama mam wątpliwości, z powodu których ankietę wypełniłam, jednak jej nie wysłałam, przemawiają konkretne argumenty i stos zebranych informacji. Miot J z kolei jest potrzebny, by mądrze zabezpieczyć linię, na której hodowcy zależy. Rozumiem, że Saurac może budzić niechęć, ale... Jest prosta metoda - śledzić mioty i nie wybierać tych, w których rodowodach pojawiają się szczury, co do których mamy jakiekolwiek wątpliwości.
Daleka jestem od oddawania hodowcom monopolu na jedyną, słuszną wiedzę i sądzę, że wiele spraw powinno być omawianych publicznie, żeby nie powstawał zaczyn do afer i aferek. Jednak ślepe i cokolwiek trochę nieprzemyślane, patrząc na treść niektórych postów, walki z obu stron wyglądają jak przepychanka o to, co i tak jest już zaplanowane i zatwierdzone. Innymi słowy: znów robienie zamieszania po to, by powstało zamieszanie. Ile jest w tym faktycznej troski o szczury, trudno stwierdzić.
Miałam w swoim życiu już naprawdę różne szczury i doskonale wiem, jak burzy porządek choćby jeden, co do którego nie ma pewności, jak się zachowa. Miałam Oriona, który w wielu domach zostałby wykastrowany. Miałam Cida, którego agresja wynikała z choroby, potem był to najcudowniejszy szczur pod słońcem, a tak łatwo byłoby go skreślić... Miałam Orbitha, który nie uważał się za szczura, ale ludzi kochał całym sercem.
Piszę tu, publicznie, bo nie gustuję w wypowiadaniu swojego zdania w kącie, żeby w sumie nikt nie widział, ale każdy wiedział. |
_________________ Ty miałeś wybór — ja nie mam wyboru.
Nie mam sumienia, więc tłumacz się w Niebie. |
|
|
|
|
Viss [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-04-19, 10:19
|
|
|
AngelsDream napisał/a: | Zwyczajne zasady BHP plus leciutka paranoja, która nawet nie wiem, z czego dokładnie wynika. | ja bym twojego zachowania nie nazwała paranoją, nawet leciutką.
Spora część ugryzień, skubnięć czy łapania zębami jest winą samego człowieka. Biorą cudzego szczura, o którym tylko słyszeli jak swojego, często tuz po podróży i zwyczajnie narzucają się.
Zwierzę to tylko zwierzę, nawet szczur nie ma takich psychicznych mechanizmów adaptacyjnych jak człowiek, jeśli jest w obcym miejscu, po podróży, po jakichś przejściach wywołujących stres, to naturalne jest, że ma prawo być zdezorientowany, zmęczony, zestresowany, zagrożony (a poczucie bezpieczeństwa jest kluczowe).
Zauważyłam, że znakomita większość ludzi nie ma pojęcia, o tym jak świat widzi i odczuwa zwierzę. Inaczej niż człowiek odczuwa upływ czasu, inne aspekty danej sytuacji są dla nich ważne, inaczej/więcej widzi, czuje. To, że nam sie wydaje nie oznacza, że tak jest. Źle ocenia sytuację, źle ocenia stan zwierzęcia.
Co do agresji.
1. Sytuacja jest kluczem do zrozumienia zachowania, znajomość danego szczura także.
2. Ugryzienie ugryzieniu nie równe i nie zgodzę się, że szczur (szczur, a nie pies czy kot) nie jest usprawiedliwiony sytuacją.
3. Agresja wywołana czynnikami zewnętrznymi to zupełnie co innego niz agresją psychiczna, związana z zaburzeniami psychicznymi, wszystko jedno czy na tle psychicznym czy neurologicznym (somatycznym).
4. Najczęściej naprawdę bardzo łatwo odróżnić zachowania agresywne "normalne" (związane z cz. zewn.) od zachowań nienormalnych, nieusprawiedliwionych cz.zewn.
5. Nie wszystkie sygnały ostrzegawcze u szczura są widoczne czy słyszalne.
6. Troche zapominamy czasem, że zwierze kieruje sie innymi przesłankami niz człowiek. Agresja jest podstawowym zachowaniem związanym i z prokreacją i zdobywaniem pożywienia. Jest elementarnym czynnikiem kierującym zachowaniem zwierząt.
Nawet zwierze udomowione od stuleci ma nadal instynkt i chyba nie chodzi o całkowite go wyeliminowanie.
Miałam szczura, któremu kolokwialnie rzecz ujmując odbiło. Raszad RT. Takie zwierzę zachowuje się nieodpowiednio, nieadekwatnie do sytuacji, napadowo i nieobliczalnie. Ponadto nie wycisza sie, nie "odpuszcza". Stan utrzymuje sie na w miarę stałym poziomie.
Miałam szczura, który ugryzł do krwi w sytuacji mocno stresowej dla niego. Fragles RT. Paweł przyszedł do nas ze swoim samcem i jego klatką. Moje szczury były na swoim wybiegu, klatka znalazła sie na ich terenie. Paweł intensywnie pachniał swoim samcem. I niepotrzebnie wziął Fraglesa na ręce. To ugryzienie, choć nie powinno sie zdarzyć, jest uzasadnione i zrozumiałe. Fragles wysyłał cały.. "zestaw" sygnałów ostrzegawczych, które zostały zignorowane.
Rasz dziabał na oślep, bez ostrzeżenia, bez powodu widocznego dla mnie.
Fragles zachował sie agresywnie, Rasz był agresywny. Semantyka? Nie. Podstawowe rozróżnienie stanu psychicznego zwierzęcia.
Agresja
Osobiście zwracam bardzo dużą uwagę na rodziców miotów, wybieram z rozmysłem i nie ukrywam, że jest cała masa miotów, z których malca bym nie wzięła. Nie oznacza to jednak, że mój wybór jest związany z uznaniem niektórych mitów za potencjalnie agresywne, czy podejrzane o ewentualne niekorzystne zachowania.
Moim zdaniem tylko jeden miot miał problem z zachowaniami z pogranicza agresji, bo należy tez pamiętać, że jeśli spośród 15 szczurów z miotu problem przejawia 1-3 szczury, to nie należy uznawać tego jako pewnik, za cechę całego miotu. |
|
|
|
|
AngelsDream
Skrzydlak
Wiek: 38 Dołączyła: 11 Kwi 2008 Posty: 1670 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2011-04-19, 11:10
|
|
|
Viss, właśnie na taką odpowiedź liczyłam, nie ukrywam. Rzetelną, opartą na faktycznej wiedzy i doświadczeniu. Ja jestem - co wiadomo - osobą, która bardzo się przejmuje, długo przeżywa, bywam przesadnie ostrożna i wręcz zbyt często polegam na empatii. Psy i koty są dla mnie dużo bardziej czytelne niż szczury, których język - chyba ze względu na rozmiar i ilość niesłyszalnych dźwięków - bywa łatwy do przeoczenia. W każdym razie, ja zawsze ostrzegam, że to, co ja robię ze swoimi szczurami, nie zawsze jest osiągalne dla kogokolwiek innego. Nawet Michał, który z racji pracy dużo rzadziej bywa w domu, często jest zmęczony, bywa traktowany przez Andaja i Perkuna z lekkim marginesem, a one naprawdę kochają człowieka samego w sobie i na razie w tym względzie nic się nie zmienia. Chodzi właśnie o to, by rozróżnić zwierzę agresywne od takiego, które zachowało się agresywnie. Inną rzeczą jest, że z wielu miotów się rezygnuje z różnych powodów i nikt nie robi z tego sensacji. Miot R RT faktycznie jest miotem, który zaskakuje do dziś, jednak w praktyce nie istnieją mechanizmy ani normy pozwalające takich przypadków uniknąć. Hodowca zrobił wszystko dobrze, genetyka dołożyła swoje. I o to chodzi. Jak pisałam w temacie miotu J, ja ufam gratis. Mieszkałam z nią już dostatecznie dużo czasu, żeby ją poznać jako człowieka w stopniu pozwalającym mi mieć pewność, że wie, co robi i przemyślała wszystko. Nie ukrywam, że wielokrotnie pytałam o Sauraca, przemyślałam sobie wszystko i podjęłam decyzję. Inna rzecz, że na pewne sprawy patrzy się inaczej, kiedy stadko ma być małe i wie się, że dla każdego ogona starczy czasu na pracę i naukę. Przecież Andaj skubał stopy, już tego nie robi. Perkun miał problem, żeby usiedzieć na miejscu, powoli rozumie, że nie każde przytrzymanie oznacza zastrzyk albo grzebanie w uchu. Geny i dziedziczenie to tylko jakaś część składowa tego, jaki będzie nasz pupil. W dalszej kolejności przecież są warunki, wychowanie i nauka. Zawsze jeszcze pozostaje kastracja, choć uważam ją za przecenianą w wielu sytuacjach. Sama jednak jej nigdy nie wykluczam. To któryś z kolejnych kroków, który ewentualnie można zrobić. |
_________________ Ty miałeś wybór — ja nie mam wyboru.
Nie mam sumienia, więc tłumacz się w Niebie. |
|
|
|
|
Viss [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-04-19, 11:47
|
|
|
AngelsDream napisał/a: | Inną rzeczą jest, że z wielu miotów się rezygnuje z różnych powodów i nikt nie robi z tego sensacji. | to prawda, jakos zdrowie fizyczne jest traktowane inaczej niz psychiczne, przy czym psychiczne wydaje sie być ważniejsze.
Szczur jest zwierzęciem udomowionym od ok. 150 lat i jest to udomowianie troche inne niż np. psa (nie wspominając, że udomowienie tegoż liczy sie nawet w kilkunastu tysiącach lat). Pies od początku pracował ściśle z człowiekiem, nie tylko dla niego. Stawał sie członkiem ludzkiego stada. Szczur poza nielicznymi wyjątkami udomowienie zawdzięcza doświdczeniom/laboratoriom, zatem trudno też oczekiwać, że socjalizacja szczura z człowiekiem jest taka sama jak psa.
Dochodza do tego róznice w samym gatunku, pies jest nastawiony maksymalnie na swojego człowieka, szczur jednak znacznie mniej (uogólniając oczywiście). W dzisiejszych czasach pies jest stadny z człowiekiem, szczur nadal przede wszystkim z innym szczurem.
Dlatego tez odnoszę wrażenie, że od szczura powinno sie oczekiwać nie tyle mniej, a innych rzeczy niż od psa.
AngelsDream napisał/a: | w praktyce nie istnieją mechanizmy ani normy pozwalające takich przypadków uniknąć. Hodowca zrobił wszystko dobrze, genetyka dołożyła swoje. | i chyba w związku z tym co napisałam powyżej jest to jednak ruletka w większym stopniu niz u psów. Chociaż ruletka nie jest słowem odpowiednim, żaden hodowca nie mnoży szczurów wybierając je losowo, na chybił-trafił.
Ponadto pozostaje tez sprawa samego właściciela i tego jak traktuje zwierzę. I że jednak, mimo wszystko ten kto daje żarcie i spędza więcej czasu jest właścicielem bardziej niż reszta rodziny.
No i nie wszystko co człowiek robi szczurowi w imię miłości musi mu sie podobać.
Ja do zwierząt cudzych podchodzę jak do obcych. I wliczam nieobliczalność. A obcego zwierzęcia nie zamęczam swoją miłością, zachwytem itd. Nie moje=pytam czy moge dotknąć/pogłaskać. De facto pytam o stan zwierza, a nie tylko pozwolenie.
Wyprowadzamy ostatnio z Michałem cudzego psa. Znamy go, lubimy sie, ale moje zaufanie jest mocno ograniczone, bo pies zachowuje sie inaczej z nami a inaczej ze swoim panem. I myślę, że jest to bardzo uniwersalna zasada, dotycząca wszystkich zwierząt towarzyszących.
AngelsDream napisał/a: | Jak pisałam w temacie miotu J, ja ufam gratis. Mieszkałam z nią już dostatecznie dużo czasu, żeby ją poznać jako człowieka w stopniu pozwalającym mi mieć pewność, że wie, co robi i przemyślała wszystko. Nie ukrywam, że wielokrotnie pytałam o Sauraca, przemyślałam sobie wszystko i podjęłam decyzję. | to samo zrobiłyśmy i my dyskutując jego kandydaturę, wątpliwości, licząc zagrożenie. W przypadku Sauraca wypowiadał sie nie tylko Zarząd i myśle, że świadczy to dostatecznie o ostrożności jaką sie wykazaliśmy. |
|
|
|
|
Oli
Dołączyła: 16 Kwi 2008 Posty: 469 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2011-04-19, 12:12
|
|
|
Zachowanie szczura pod wpływem chwili, czynników zewnętrznych ma istotny wpływ owszem, ale należy rozpatrywać według mnie ten aspekt szerzej, nie jednostkowo, by móc ocenić czy faktycznie ugryzienie jest usprawiedliwione. Przytoczony przez Viss przykład Fraglesa jest ewidentnym błędem człowieka, zwłaszcza jeśli szczur się puszył, poza tym to alfa, a taki ma prawo bronić swojego terytorium. Z drugiej strony Saurac - ile samców na wystawach gryzie? Sytuacja na pewno stresująca, ale czy ugryzł tylko na wystawie, tylko jedną osobę? No i tak jak napisałam - patrząc szerzej dziesiątki (a właściwie już setki) szczurów, nie tylko rodowodowych co należy podkreślić, ulega temu samemu stresowi i nie gryzie. Wiem, że można mieć różną wytrzymałość na stres i bodźce, ale skoro ten osobnik wykazał słabość, czy należy ryzykować przekazanie tej słabości? Jeśli chodzi o moje stado i ugryzienia w nim to jestem dość restrykcyjna. Nie kastruję szczura, który mnie raz ugryzł (obce osoby ugryzła Fruzia - Viss i podobno jeszcze jakiś szczur - również Viss, czego akurat nie pamiętam, czyli powiedzmy 2 szczury na 40 które miałam/mam), ale miałam już kilka osobników, które mi poszatkowały palce i inne szczury. Dla mnie samiec, który gryzie (nie ugryzł raz a gryzie) kwalifikuje się jak najbardziej do kastracji. Pracę, długie łączenie, wyciszanie uważam ze męczenie zwierzaka, gdyż samemu szczurowi ciągłe napięcie, nerwy i stres szkodzą, a ten konkretny gatunek żyje na tyle krótko, że miesiące dla niego to zupełnie co innego niż miesiące dla psa czy człowieka. Może jest to pójście na łatwiznę, ale dobrze jest się zastanowić na łatwiznę dla kogo - czy przypadkiem też nie dla samego szczura i jego towarzyszy. Choroby w liniach, zwłaszcza dziedziczne eliminuje się, przynajmniej są takie starania, a o behawiorze według mnie się zapomina, trochę się go bagatelizuje.
Viss napisał/a: | eśli spośród 15 szczurów z miotu problem przejawia 1-3 szczury, to nie należy uznawać tego jako pewnik, za cechę całego miotu. | nie zgodzę się z tym do końca, tzn. jeśli są to losowe osobniki, odbiegające od siebie fenotypem to ok, ale już bym włączyła żółte światło gdyby dane zachowanie wystąpiło u szczurów bardzo zbliżonych fenotypowo, np. tak jak w miocie G problemy z nadpobudliwością, zaburzeniami zachowania i ogólnie zachowaniem irytującym pozostałe osobniki wystąpiły u fuzzów. Nie znaczy to, że z tą odmianą są związane problemy, chociaż fakt określany przez nas pieszczotliwie ADHD u tej odmiany powinien dać do myślenia. Nadpobudliwość nie powinna być powielaną cechą i czymś pozytywnym. To są "tylko" szczury, a gdyby to były średniej wielkości psy? Dla mnie powtarzalność w miocie danego problemu powinna być alarmująca, a jak widać nie jest, a przynajmniej nie zawsze jest.
edit/
Viss napisał/a: | to prawda, jakos zdrowie fizyczne jest traktowane inaczej niz psychiczne, przy czym psychiczne wydaje sie być ważniejsze. | dla mnie jest o tyle ważniejsze, że fizyczne problemy mogę leczyć, na tyle rozwija się medycyna weterynaryjna, że ma się kilka możliwości, nierzadko kilkanaście. z psychiką tak nie jest i jedyne co jest możliwe to wyciszanie - naturalne czy farmakologiczne, które i tak prędzej czy później będzie musiało zostać zastąpione farmakologicznymi otępiaczami, a nie jest to leczenie - tylko zaleczanie objawów. Kastracja też nie zawsze pomaga.
[ Komentarz dodany przez: Viss: 2011-04-19, 13:44 ]
Oli, edytuj swoje posty. |
_________________ "Jeśli uważasz, że cały świat jest zły, przypomnij, że zawiera on w sobie także ludzi podobnych Tobie" Indira Gandhi
"Ludziom przytrafia się co się przytrafia, a nie na co zasługują. " dr House
|
Ostatnio zmieniony przez 2011-04-19, 12:45, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Oli
Dołączyła: 16 Kwi 2008 Posty: 469 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2011-04-19, 12:47
|
|
|
Viss, wybacz, zapominam, że tu nie scala postów |
_________________ "Jeśli uważasz, że cały świat jest zły, przypomnij, że zawiera on w sobie także ludzi podobnych Tobie" Indira Gandhi
"Ludziom przytrafia się co się przytrafia, a nie na co zasługują. " dr House
|
|
|
|
|
Viss [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-04-19, 12:54
|
|
|
Oli napisał/a: | ale już bym włączyła żółte światło gdyby dane zachowanie wystąpiło u szczurów bardzo zbliżonych fenotypowo, | tu masz rację, wystarczy przypomniec szczury sklepowe odmian blue (czy głównie russian blue nie jestem pewna), z którymi był problem swego czasu.
Oli napisał/a: | chociaż fakt określany przez nas pieszczotliwie ADHD u tej odmiany powinien dać do myślenia. Nadpobudliwość nie powinna być powielaną cechą i czymś pozytywnym. | w pełni sie zgadzam, nadpobudliwość jest męcząca przede wszystkim dla samego szczura, ciągłe pobudzenie wpływa negatywnie na chyba wszystkie układy organizmu... Oli napisał/a: | fizyczne problemy mogę leczyć, na tyle rozwija się medycyna weterynaryjna, że ma się kilka możliwości, nierzadko kilkanaście. z psychiką tak nie jest | to prawda, psychika zwierząt, szczurów tym bardziej nie dość, że jest mało poznana, to jeszcze właściwie brak lekó, a ludzkie nie zawsze zdają egzamin, nie wspominając juz o tym, że mało który lekarz decyduje sie na eksperymenty. |
|
|
|
|
Agnieszka
Magnes
Wiek: 29 Dołączyła: 23 Kwi 2008 Posty: 175 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2011-04-19, 18:45
|
|
|
Miałam do tej pory zaledwie dziesięć szczurów, zostałam dotkliwie ugryziona/pogryziona przez trzy szczury, w jednym przypadku było to spowodowane codziennymi bolesnym czyszczeniem ropnia i nie zaliczam tego nawet do agresywnego zachowania, bo nastąpiło to dopiero w momencie gdy szczur się poddał i miał dość, a po każdym ugryzieniu mnie przepraszał liżąc, w drugim przypadku był to Dino HF, który z powodu burzy hormonów rzucał się na rękę, po kastracji mu przeszło, a trzecim szczurem jest samica z agresywnego szczepu laboratoryjnego.
Są różne sytuacje i czynniki które powodują agresję uważam, że bardzo silny stres i strach ją usprawiedliwiają, bo zwierzęta działają instynktownie i myślą o swoim bezpieczeństwie, ale każdy szczur ma inne granice i podczas gdy inne siedzą grzecznie na wystawie, są wyluzowany inny jest przerażony, co też świadczy o problemie danego osobnika. Patrząc na przypadek Sauraca trzeba wziąć też pod uwagę to, że był on bez swojej właścicielki co mogło wywołać dodatkowy stres.
Goofy do momentu w którym zabił zachowywał się idealnie, był najbardziej przyjaznym i obliczalnym szczurem jakiego miałam, również w stosunku do innych osobników. Nie miał najmniejszych objawów burzy hormonów, a miał już dziewięć miesięcy. Gdy jego kolega z klatki był chory on przy nim leżał, przynosił mu jedzenie i dbał o niego, nikt by nie powiedział, że zabije za trzy miesiące. Zagryzł malutkiego szczurka na neutralnym gruncie, nie dając żadnego widocznego dla człowieka znaku. W dalszym ciągu mieszkał z innym szczurem w klatce, bo w stosunku do niego nie wykazywał agresji, ale po tygodniu zaczął się na niego rzucać w klatce. Po kastracji mu nie przeszło, a dodatkowo coraz dziwniej się zachowywał, czasem wyglądał jakby miał depresję, a czasem był bardzo radosny. Zaczął łapać za palce, ale nigdy nie zacisnął zębów, nie przeciął mi nawet naskórka, nie wiem dlaczego, ale mogła się do tego przyczynić dobra początkowa socjalizacja i dobry kontakt ze mną, lecz wiem, że to "tylko" zwierze i nie można uczłowieczać jego zachowań. Goofy okaleczał się wygryzając łapki, robiąc dziurę w brzuchu i czasem niechcący rzucając się po klatce. Nie pomogły mu leki uspakajające dla zwierząt(kalm aid) za to zadziałała fluoksetyna i spowodowała całkowite wyciszenie. Niestety u szczurów nie da się dokładnie zbadać podłoża ich agresji min. dlatego, że są za małe i nie można nawet wykluczyć guzów mózgu.
Po samicy z laboratorium widzę, że niektóre zachowania agresywne da się w niektórych przypadkach wyeliminować i wyćwiczyć odpowiednie reakcje, ale potrzeba do tego dużo czasu, wysiłku i poświęcenia rąk, które w tej chwili są w bliznach w kształcie szczurzych ząbków.
Uważam, że zdrowie powinno być na pierwszym miejscu, a behawior na drugim tuż za nim. Zdrowia nie da cię polepszyć, a zachowania da się nierzadko wyeliminować poprzez odpowiednie dobieranie szczurów. Wolałabym mieć lekko strachliwego szczura, który żyje trzy lata, niż miziastego aniołka żyjącego o rok krócej. Uważam, że czasem warto ryzykować rozmnażając linię która ma drobne problemy behawioralne, ale rewelacyjne zdrowie. |
|
|
|
|
AngelsDream
Skrzydlak
Wiek: 38 Dołączyła: 11 Kwi 2008 Posty: 1670 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2011-04-19, 21:05
|
|
|
Agnieszka napisał/a: | Patrząc na przypadek Sauraca trzeba wziąć też pod uwagę to, że był on bez swojej właścicielki co mogło wywołać dodatkowy stres. |
Uważam wręcz, że było to kluczowe dla całej sytuacji. Wiem, że Magiki u weterynarza ze mną, a Magiki u weterynarza z Michałem, to zupełnie odmienne zachowania. I to nie tak, że Michał o nie nie dba albo ich nie dotyka, robi to, ostoją jednak jestem ja, choć również ja jestem tą osobą, przy której warto spróbować zrobić cyrk. Sama teraz mam dylemat, czy wysyłanie dorastających samców na wystawę bez mojej obstawy i czujnego oka to dobry pomysł, chociaż akurat bardziej martwi mnie Perkun, który jest bardzo, bardzo mój.
Cytat: | Uważam, że zdrowie powinno być na pierwszym miejscu, a behawior na drugim tuż za nim. Zdrowia nie da cię polepszyć, a zachowania da się nierzadko wyeliminować poprzez odpowiednie dobieranie szczurów. Wolałabym mieć lekko strachliwego szczura, który żyje trzy lata, niż miziastego aniołka żyjącego o rok krócej. Uważam, że czasem warto ryzykować rozmnażając linię która ma drobne problemy behawioralne, ale rewelacyjne zdrowie. |
Ciekawe uwagi. Każdy ma inny poziom tego, co uzna za problemowe. Perkun to wiercidup - to może drażnić. Andaj nie lubi za to gwałtownych, ostrych dźwięków i zbyt gwałtownych ruchów prosto na niego - drobiazg, ale ktoś mógłby już na to narzekać. Ja do pewnego stopnia pozwalam zwierzętom na dowolność zachowań, nie zmieniam wszystkiego na siłę, bo tak i bo muszę, ale czy byłabym tak wspaniałomyślna, zderzając się z małą szatkownicą do palców? Ot i dylemat, gdyż każda sytuacja jest indywidualna. |
_________________ Ty miałeś wybór — ja nie mam wyboru.
Nie mam sumienia, więc tłumacz się w Niebie. |
|
|
|
|
Viss [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-04-19, 21:53
|
|
|
AngelsDream napisał/a: | czy wysyłanie dorastających samców na wystawę bez mojej obstawy | ja uważam to za pomyłkę i w najbliższych dniach będę chciała przegłosowania i wprowadzenia do reg wystaw zakazu przywożenia cudzych szczurów. Pomijając kwestie odpowiedzialności prawnej, ważna jest dla zwierzęcia obecność właściciela i Saurac doskonale to udowodnił. Dlatego w skrócie: Nie masz czasu, nie wystawiaj, nie obarczaj kogoś obcego odpowiedzialnością za nie jego zwierzęta. |
|
|
|
|
Oli
Dołączyła: 16 Kwi 2008 Posty: 469 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2011-04-19, 22:48
|
|
|
AngelsDream napisał/a: | Ja do pewnego stopnia pozwalam zwierzętom na dowolność zachowań, nie zmieniam wszystkiego na siłę, bo tak i bo muszę | ja dlatego wolałabym odwrotną sytuację niż Magnes, tzn. miziastość i ciapowatość oraz spokój jest dla mnie ważniejszy, bo tego tak naprawdę nie jestem w stanie zmienić, a strachliwe, gryzące, nadpobudliwe zwierzę nie sprawiałoby mi przyjemności, a było jedynie obowiązkiem, a nie na tym dla mnie polega posiadanie zwierząt.
Viss napisał/a: | Dlatego w skrócie: Nie masz czasu, nie wystawiaj, nie obarczaj kogoś obcego odpowiedzialnością za nie jego zwierzęta. | w pełni się z tym zgadzam. powiem nawet szczerze, że miałam pisać do AD jak wypłynęła sprawa wystawiania chłopaków w Łodzi, ale stwierdziłam, że to na tyle świeży pomysł, że może w miarę przemyśleń i takiej dobrej znajomości sytuacji w jakiej się Saurac znalazł, nie będzie potrzebny mój komentarz (no i nie chciałam wyjść znowu na czepialską).
takich zwierząt jak szczury nie powinna wystawiać obca osoba. ja np. nie wyobrażam sobie jakby ktoś miał tak opatrywać jak ja to robiłam na wystawie Olivera - kto by się odważył przez kilkanaście minut boleśnie uciskać mu krwawiący palec, a przecież może się wszystko zdarzyć. |
_________________ "Jeśli uważasz, że cały świat jest zły, przypomnij, że zawiera on w sobie także ludzi podobnych Tobie" Indira Gandhi
"Ludziom przytrafia się co się przytrafia, a nie na co zasługują. " dr House
|
|
|
|
|
AngelsDream
Skrzydlak
Wiek: 38 Dołączyła: 11 Kwi 2008 Posty: 1670 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2011-04-19, 23:12
|
|
|
Pomysł został przemyślany, omówiony i zrezygnowałam. Głównie ze względu na Perkuna, ale też dla mojego spokoju psychicznego. Uściślę, Perkun nie bywa agresywny. Stres pogarsza jego stan, głowa momentalnie mu leci, trzeba umieć ocenić, czy i w jakim momencie wkroczyć z konkretną pomocą. Trzeba wiedzieć, jak go przytrzymać i całą resztę. Nie negowałam tego od razu, gdyż wiem, że wystawy są ważne dla Andaja, a na razie nie ma możliwości, by bezpiecznie dla Pioruniastego braci rozdzielić. Nad tym też dumałam, ale póki stadko się nie powiększy, mam związane łapki. Do ostatecznej decyzji potrzebowałam przegadania sprawy nie tylko z bel, której za propozycję jestem wdzięczna, ale przede wszystkim z gratis, bo mi wystawy generalnie powiewają na wietrze. [Nie jestem przeciwna, mogę się w to bawić, ale nie rzucę wszystkiego i nie postawię sytuacji na ostrzu noża].
Sama zmiana do regulaminu wydaje się zasadna, choćby ze względu na to, co sama pisałam. Tym bardziej, że wystawa zawsze oznacza choćby minimalny stres i sprzyja dziwnym sytuacjom.
Oli, być może mój osąd zmienia posiadanie bardzo trudnego psa. Trudnego w sensie zostawania, stosunku do świata i części potrzeb, po nim część rzeczy wydaje się bardzo banalna i prosta do zaakceptowania. I w tym rzecz, dla jednej osoby agresją jest to, że szczur czasami odepchnie łapami głaszczącą go dłoń, a inna osoba za agresję uzna dopiero ugryzienia do krwi. Czasem naprawdę trudno rozgraniczyć. |
_________________ Ty miałeś wybór — ja nie mam wyboru.
Nie mam sumienia, więc tłumacz się w Niebie. |
|
|
|
|
Oli
Dołączyła: 16 Kwi 2008 Posty: 469 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2011-04-19, 23:31
|
|
|
AngelsDream napisał/a: | Oli, być może mój osąd zmienia posiadanie bardzo trudnego psa. Trudnego w sensie zostawania, stosunku do świata i części potrzeb, po nim część rzeczy wydaje się bardzo banalna i prosta do zaakceptowania. I w tym rzecz, dla jednej osoby agresją jest to, że szczur czasami odepchnie łapami głaszczącą go dłoń, a inna osoba za agresję uzna dopiero ugryzienia do krwi. Czasem naprawdę trudno rozgraniczyć. | sama mam trudne psy, z trudem w pewnych sytuacjach funkcjonujące w świecie i co gorsza każdy w innej sferze. Duszek nikogo nigdy nie ugryzł, żadnego stworzenia (przynajmniej odkąd jest u mnie), a i tak uważam, że wykazuje agresję, tylko on jest biernym agresorem, prowokatorem i to w dodatku cichym (żadnego ujadania, warkotu, nawet zębów nie pokazuje). Trzeba umieć ocenić sytuację, ale jednak raczej jestem za zasadą (przy szczurach) jak w przypadku ustalania hierarchii - kiedy leje się krew to już nie jest dobrze i nie jest to do zaakceptowania. |
_________________ "Jeśli uważasz, że cały świat jest zły, przypomnij, że zawiera on w sobie także ludzi podobnych Tobie" Indira Gandhi
"Ludziom przytrafia się co się przytrafia, a nie na co zasługują. " dr House
|
|
|
|
|
Azi
Hodowca Obibok
Wiek: 40 Dołączyła: 11 Kwi 2008 Posty: 2013 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 2011-04-20, 07:36
|
|
|
Chciałabym się tu wypowiedzieć na temat agresywnych zachowań samców względem mnie.
Myślę, ze kluczowym powodem jest tu moje nastawienie. Jako sędzia, w dodatku często wystawca samic, na wystawach oceniam samce. Nie mam żadnych problemów z ich miętoszeniem, wyginaniem na wszystkie boki. Jestem sędzią, jestem na swoim stanowisku, nic mi nie straszne. Nigdy żaden szczur mnie nie zahaczył...
A jak przyjeżdżają do mnie samce na krycie... To się ich zwyczajnie boję. Wszystkiemu winien Herbatnik, który mnie udziabał jak na krycie przyjechał. Teraz mam coś na zasadzie traumy. Czuję respekt, wręcz się boję. Samce czują moje nastawienie i nawet najłagodniejsza ciapa (Colin agaci) się do mnie puszył, o pozostałych nie wspominając. Nie wiem i nie mam pojęcia jak one to wyczuwają, ale wyczuwają.
A najgorsze jest to, że na wystawie tego samego samca mogę tulać i wywracać na wszystkie strony i nawet oczek nie zwęży na mnie |
_________________ http://r14.bloodwars.interia.pl/r.php?r=10956 |
|
|
|
|
Nakasha
Wiek: 38 Dołączyła: 09 Cze 2008 Posty: 2672 Skąd: Białystok
|
Wysłany: 2011-04-20, 08:10
|
|
|
Ja miałam u siebie mnóstwo szczurów (81), tylko kilka miało problemy behawioralne. Zazwyczaj, w przypadku moich szczurów, udawało mi się na tyle je oswoić, wyciszyć (kastracja zawsze pomagała), że nie sprawiały problemów.
Ale z samcami przyjeżdżającymi na krycie bywało różnie. Większość po kontakcie z samicą się puszyła, dostawała łupieżu testosteronowego, niektóre próbowały gryźć, paru się to udało. To są wyjątkowe sytuacje, silnego pobudzenia i pewne zachowania agresywne są normalne, szczególnie gdy później mijają. Nie boję się agresji zwierząt, więc nie sądzą aby wyczuwały u mnie strach.
Na wystawach całkiem sporo szczurów wcale nie jest tak wyluzowanych. Lubię łazić po wystawcach i miętolić wszystkie szczury. Jedne pozwalają mi włożyć rękę do duny, wyjąc je i miętosić, inne się puszą. Zazwyczaj gdy opiekun je sam wyjmuje, to na zewnątrz jest już ok. Ale gdybym nadal się upierała brać je sama, to nie wiem ile razy zostałabym pogryziona. Nawet niektóre moje samice na wystawie są poddenerwowane.
Jasne, są i takie szczury, którym wszystko zwisa, ale wystawa to jest wyjątkowo stresująca sytuacja. Jeśli dodatkowo ktoś nie umie odczytać sygnałów ostrzegawczych, lub za szybko próbuje złapać zwierzę, ono może się bronić...
Szczury wyjątkowo drażliwe i mające tendencje do gryzienia nigdy nie powinny być brane na wystawę. Szczury, które na wystawie ugryzły, powinny być dyskwalifikowane. Ale to, że szczur na wystawie ugryzł obcego człowieka, który go trzymał, moim zdaniem nie znaczy, że ten szczur jest agresywny i absolutnie, nigdy, z żadną samicą nie może być rozmnożony.... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|